Wąwóz św. Antoniego, Kasia na tropie Natury :) |
Artykuł jest ciekawy, nafaszerowany sowicie faktami, danymi naukowymi i autorami, ale nadal o łatwoprzyswajalnej treści. Poważny. A ja czytam i co drugą linijkę chcę mi się krzyczeć:
Ludzie, czy myśmy powariowali?!? WTF? Wykształcony facet w couchowym magazynie musi pisać artykuł o tym, że warto przebywać na łonie natury? Ze musi ten artykuł naszpikować naukowymi danymi, by tezie:"Idźże w końcu do lasu!" nadać sens i rację bytu????
Marcin Fabjański pisze m.in.: Chorujemy na zespoł deficytu natury ... widok z okna na zieleń koi nerwy, a u pacjentów przyspiesza rekonwalescencje, .... już po 1 godzinie w lesie czas koncentracji uwagi zwiększa się o jedną piątą, .... technokracja czy technozniewolenie (jakie konsekwencje będzie mieć dla przyszłych pokoleń nieograniczone zanurzenie się w technologiach, przy jednoczesnym odcięciu się od natury, bodźców węchowych, słuchowych, bez rozwijania intuicji w otoczeniu zwierząt i drzew) .... rytm życia wymuszony przez wielkie miasto sprawia, że ignorujemy nature. ...
Autor przytacza wyniki badań Japończyka Yoshifumi Miyazaki z Chiba University, który udowodnił, badając 260 osób z 24 różnych miejsc w Japonii, że "dwadziescia minut patrzenia na zieleń sprawia, ze zawartość kortyzolu, hormonu stresu, w ślinie spada o 13,4 procent."
Nie ma tu co zastanawiać sie nad zasadnoscią takich badań, ani czy 13,4% to juz dużo, czy jednak nie warto tracić tych 20 minut...
Badania pokazują, że warto uprawiać sporty, naukowcy zarzucają nas zaletami i zyskanymi extra latami życia, jeśli zaczniemy jeść więcej warzyw... Nic, tylko czekam na treningi oddychania (a, sorry, już są!) i badania udowadniające, że trzeba i warto regularnie oddychać, bo tlen sprawia, że żyje się nieco lepiej...
Fajny artykuł, ale dla mnie osobiście refleksja z niego płynąca jest tragiczna.
Zgubilismy sie. I to niestety wcale nie w lesie.
No comments:
Post a Comment