Monday, July 9, 2012

kilka slow o kosmetykach

Wygoogluj "paraffinum liquidum" i poczytaj pierwsze naglowki. Mineral oil, Petrolatum, Paraffin Oil, Paraffinum liquidum, olej mineralny, parafina, olej parafinowy - wszystko to jedno i to samo, neutralna, tania substancja, bedaca efektem ubocznym destylacji ropy naftowej. 
A teraz idz do drogerii, przekop polki w kosmetycznym dziale marketu, a nawet i popytaj w aptekach i sprobuj znalezc stuff BEZ tego specyfiku. Powodzenia! Potem sprawdz kosmetyki dla dzieci. Jeszcze wiecej powodzenia!
w koncu ktos napisal o tym na wiekszym portalu:
Są jednak często stosowane w kosmetykach, bo są tanie i są łatwym wypełniaczem dla kosmetyków. Problem w tym, że nawet korzystne składniki rozpuszczone w parafinach nie przenikają do skóry pozostając na jej powierzchni. (..) Po pierwsze coraz więcej firm kosmetycznych odchodzi od najbardziej toksycznych składników, bo wiedza o tym, co jest szkodliwe, staje się wśród klientów drogerii coraz powszechniejsza. Po drugie natomiast coraz więcej firm stara się o uzyskanie certyfikatów, które są gwarantami wysokiej jakości - jednym z takich certyfikatów jest francuski Ecocert.
na pierwszym lepszym portalu tematycznym anglojez.pisza wyraznie i jeszcze mocniej:
HEALTH RISK: Petrochemicals contain neurotoxins which damage the nervous system. Mineral oil forms a film on the surface of your skin that can not be absorbed, thereby blocking the pores and the skin’s natural respiration. It traps dirt and bacteria and blocks the absorption of vitamins/minerals/botanicals that may be in a product. John Hopkins University named mineral oil in cosmetics and moisturizers as the number two cause of aging (first being direct exposure to sun). It may also cause allergic reactions and dryness, as well as promote acne and other skin disorders.

Oficjalnie najczesciej pisze sie, ze to przesada, ale oficjalnie to ... jak to z tym jest,  wiadomo... To, co jest tanie, powszechne i ma dlugi okres przydatnosci do uzytku - nigdy nie wypadnie z obiegu; patrz- wodka, bimber, berbelucha, ksiezycowka..  :P
Oczywiscie, badania i opinie to jedno, a co innego wlasne doswiadczenie. Od kilku lat z moja delikatna, nietykalska, rumieniejaca sie i latwo podrazniajaca cera jade na polskich kosmetykach, z malego laboratorium Fitomed, kupowanych via net. Bez parafiny, bez parabenow, bez paru innych syfow i nie testowane na zwierzetach. Najlepsze! I jakims cudem maja bardzo przystepne ceny.
Mam kilka swoich typow, jak krem lawendowy, czy nagietkowy, plyny-spray'e do twarzy, susze-ziola, hydrolaty i miszcz nad miszcze -  koncentrat na naczynka i obawiam sie, ze sa nie do zastapienia!...
Siedze na obczyznie i widze powoli, ze musze sobie tu zorganizowac jakos kolejne zamowienie, bo pierwszy lepszy sloiczek czy flakonik Dr. Hauschka czy innych bio-eko-obanderowanych bajerow za 15-30 EUR to po prostu spora (kilkukrotna cenowa) przesada. Probowalam testery, nie powalaja ani nie przekonuja mnie do swojej ceny i juz.
Do tego tez musze sie przyznac: kocham tez Biale Jelenie, te  przezroczyste szampony i zele za kilka zlociszy:)
Czy jest roznica miedzy kremem za 15 PLN a za 50 PLN? jest doprawdy NIEWIELKA. Glownie w reklamie i w opakowaniu. Jak juz inwestowac, to w kremy chyba od jakichs 200 PLN - wtedy jest ROZNICA i sa naprawde nafaszerowane juz specyfikami z innej polki. Ale i tak trzeba wiedziec, co i jak wybierac. Nasluchalam sie od zaprzyjazionych kosmetyczek i makijazystek/-ow, ludzi z branzy i hobbystow - i sprawa klaruje sie jasno - unikamy kosmetykow najbardziej rozreklamowanych,  tych ze srodka polek, szukamy w necie i po dobrze wygladajacych znajomych, a ewentualnie w marketach, drogeriach i aptekach - wyszukujemy ciekawostek.

No comments:

Post a Comment