Friday, August 10, 2012

sierpniowa wizyta w Polsce

Bylam niedawno 3 dni w PL. Cichaczem, na cichy slub. Piekna pogoda, kilka bliskich osob, starych znajomych, kilka niezwykle waznych miejsc, zamotanych w naszych historiach.
Tu slub i ciaza, tam "tylko" ciaza,  a tu dzidzia rosnie jak na drozdzach. Zmiany, pozytywy, nic, tylko trzymac kciuki. Intymne refleksje pozostawie sobie. Napisac tylko mozna, ze sie ciesze, bo tym, co sie dobrze dzieje, to sie nalezy i za to kibicuje calym sercem.

To, co zobaczylam pierwsze, jaskrawe na ulicach miasta - to sexowne laski.
Obojetnie, czy tandetnie stuningowane penery, czy wystylizowane hipsterki - wszystkie w mini, szortach, zrobione, lepiej lub gorzej- ale wymalowane, opalone, wyexponowane, buty na korkach, platformach, kolorowy mani-pedi i blyski bizuterii. To odroznia Polki od Niemek - u ktorych w slowniku nie istnieje pojecie sexowy image, sexappeal, kobiecosc. Sa dobrze ubrane, ale naturalne, zadbane, ale nie zaprezentowane, nad atrakcyjny wyglad - przedkladaja wygode, unisex i neutralnosc. mowa o widoku na ulicach ofkors.

A jazda ulicami miasta oczywiscie pelna emocji. Jesli jestes ze Szczecina i nie wiesz jak sie jezdzi Niestachowska, nie szkodzi, wyprzedzaj takich nieudacznikow jak ja, jadacych 85km/h przy ograniczeniu do 80km, cisnij, zwlaszcza jak z przyczepa lecisz na wakacje. A jak zjazd  nagle wyskoczy, no to co, zajedz droge na cwaniaka, zamiast zwolnic. Male auto - w ktorym jade - przeciez nieszkodliwe.
A jak jestes laska z rejestracja PZ ... to wbijaj smialo na Rondo Solidarnosci. Nie musisz wcale wiedziec, ze jak ci zrobili psikusa i wylaczyli swiatla, to ZASADY WJAZDU na rondo sie ZMIENIAJA!
Piekne ulice, skwery, nowe zadbane trawniki, nowe swiatla i rozjazdy. Tak, Poznan jest naprawde ladny. Ale widac, najpierw zmienia sie ekonomia, infrastruktura, warunki zewnetrzne.. a na poprawe mentalnosci, cwaniactwa, kozaczenia..przyjdzie jeszcze dlugo poczekac.
W jednej z poznanskich kawiarni zamowilam koktajl. Dostalam rozmieszane z woda pol kubeczka jogurtu z kilkoma pestkami dyni i taka iloscia pietruszki, jak zostaje na nozu po szatkowaniu naci. Za 12 PLN.
Na szczescie w Czekoladzie jakosc pietruszkowej lemoniady sie nie zmienia.

Zmienily sie za to ceny za kibel na dworcu PKS. Pan mowi:
- 3 zlote.
a ja - ze  - dobry zart, ale na serio-ile?
Pokazal mi cennik. Szok. 3 zeta???
Lubie to miasto generalnie, lubie moich ziomkow, lubie widywac znajome twarze i podazac swoimi sciezkami. A ze co jakis czas dopada mnie dziwne uczucie, ze ktos probuje mnie wyjebac na kase,  naciac na bubla, wcisnac kit, zrobic w bambuko?...Ten niekomfortowy stan, ze trzeba sie pilnowac na kazdym kroku, studiowac jak litanie kazdy paragon, przeliczac reszte jak ksiadz drobne na tacy, upewniac sie piec razy, co przyniesc do urzedu, by zalatwic sprawe chociaz za drugim razem.. no coz, czekamy na zmiane mentalnosci.. Te najzasiedzialsze cechy (smiem wyrazac nadzieje-wyssane z mlekiem komunizmu, a nie -matki) musza jakos przeciez w koncu zblaknac... wyrownac sie do jakiegos przyzwoitego poziomu przyzwoitosci!!!
Mieszkajac w PL mialam to uczucie, ze zyje w swoim wlasnym swiecie,  mam swoich przyjaciol, sklepy, rytualy, ze mam generalnie duzo szczescia do ludzi na poziomie, do sasiadow, szefow, pracy, lekarzy, taksiarzy.. ze zyje jakims cudem w takim fuksiarskim, ochronnym balonie. I tylko od czasu do czasu  nastepowalo zderzenie swiatow w urzedach, sklepach, ulicy.. gdzie musze spotykac i radzic sobie z ludzmi, ktorych nie wybieram i nie mam na okolicznosci wplywu. I wtedy szok. 
Taka scenka: Ide kiedys ulica, jakis koles przy chodniku naprawia auto, rozgrzebany wokol stuff, otwarta maska, drzwi, wiec zwolnilam, zeby go jakos bezpiecznie obejsc, mijam. I slysze z okna budynku na przeciwko:
-Ty tam koncz naprawiac to auto i mi sie za kurwami nie ogladaj!!!
Wywieszona w oknie, pofarbowana na czarno, solarka najwidoczniej pilnowala swego faceta. A tekst o kurwie - to bylo o mnie. Obejrzalam sie, co wywolalo dalsze jakies bulwersacje.

Takie przenikanie plaszczyzn roznych form egzystencji nastepowalo od czasu do czasu. Z perpektywy kilkuset kilometrow interakcje wydaja sie jeszcze jaskrawsze.  I bolesne. I abstrakcyjne. A im bardziej abstrakcyjne, tym mniej bolesne, bo sci-fi nie dotyczy reala, ale jesli tego typu akcje zachodza wlasnie w realu, no to koniec koncow robi sie dramatycznie. Na podgladanie polskosci z daleka zostaje mi przefiltorwany fejsbuk i newsy od znajomych. Bo portale, bombardujace informacjami o kolejnych dzieciobojczyniach, dziaciatych ksiezach, upadajacych i oszukujacych firmach i o nowych celebrytach - "gwiazdach" wschodzacych na firmament za pomoca wszczepow z sylikonu czy kawalka golej dupy, to juz tylko bol.  Doszlo do sytuacji, ze wlasny kraj wole ogladac z perspektywy fejsa niz portali dziennikarskich. Dziekuje znajomym, przeklinam podly mainstream.
  

No comments:

Post a Comment