Friday, September 23, 2016

Lost in translation czyli sushi z sardynek

Spotkałam dziś w czasie wieczornej przechadzki po wsi Winiego ze znajomymi. Odwiedzili go jacyś ą-ę, widziałam Winiego, jak wczoraj czekał na znajomych pod najelegantszym boutique hotelem w Agia Galini.

Winifred poprosił o przetłumaczenie na grecki swej prośby do kucharza: 
- Kashia, bitte, powiedz im czy mogą zrobić carpaccio z ryby? Zeby tak na surowo, cieniutko.. 
Zwróciłam się w mym prostym-sprytnym greckim do Michalisa: 
- Michali, mozesz im świeża rybę zrobić tak na cienkie plasterki? Jak sushi, ale w takich plastrach jak żółty ser? 
- No średnio, mam świeże, ale sardynki i doradę. Z sardynkami im nic nie wymyślę, ale doradę mogę ładnie wyfiletować.
Chłop ma złote serce i się porządnie strapił. Doradę bez gotowania?..
- E tam, zamówią coś innego, masz tyle pyszności!
Opowiedziałam to w domu. 
- I wiesz co, tak myślę, czemu w ogóle stary wyga Wini zabrał znajomych na rybne carpaccio do pizzerii? 

No comments:

Post a Comment