Friday, September 9, 2016

Tu i teraz kontra Wszędzie gdzie nas jeszcze nie było

Dawno temu w Polsce wrzesień miał dla mnie biało-granatowy kolor, zapach nowych podręczników i taki podniecony powakacyjny gwar. Zagęszczenie na dzielnicy, nowe adidasy i to dumne poczucie starszeństwa. Pierwsze sensacyjne ciąże i papierosy.

Na studiach była kampania wrześniowa i ruch w nieruchomościach. Ostatnie wypady wakacyjne za ostatnie pieniądze. Szukanie chaty, szukanie pracy, szukanie męża. Tak, studia to czas poszukiwań. Głównie siebie. Ostatnie gupizny i pierwsze trudne wybory definiujące nasze kolejne lata.. 

Potem, na etacie, to był czas na drugie wakacje, pierwsze mgły o świcie w drodze do pracy i udawanie, ze jeszcze jest zajebiscie, ze jeszcze lato. 

A teraz, na Krecie? Wrzesień pachnie ciepłym, słonym morzem. Wypłowiały monochrom przyrodniczy. Ziemia zamarła w bezruchu juz tylko czeka na ożywcze deszcze. Wracają znajomi turyści. Lipcowi i sierpniowi sa zwykle jednorazowi, ci z września to bumerangi. Ktoś mi kiedys zwrócił uwagę i - faktycznie: najczęściej wiosenni i jesienni turyści to koneserzy, lubią upatrzone miejsca, chetnie przenikają pierwszy i drugi krąg wtajemniczenia, eksplorując otoczenie pionowo, wgłąb miejscowej tkanki. Wracają do swych gospodarzy, kontynuują narrację miejsc. Drudzy, ci letni, eksplorują swiat poziomo, zahaczają wciąż o nowe obszary, zataczają coraz wieksze kręgi. 
Jednych mamy szanse dobrze poznać i odkryć sie przed nimi, drudzy sami przynoszą swoje opowieści. 
Przybliżają nam świat, kiedy z kolei bumerangom to my przybliżamy nasze zycia. 
We wrześniu na horyzoncie zaczyna byc widac zimę, koniec sezonu, czas podsumowań zbliża sie nieubłaganie. We wrześniu dochodzimy do siebie po sierpniowej fali upałów i po fali urlopów. 
W sierpniu, odnoszę wrażenie, ze połowa Grecji nie pracuje, kto moze bierze urlop, a druga połowa gości i obsługuje tych urlopowiczów. Niektorzy potykają sie o własne nogi i nie wiadomo tylko czy to od balowania czy z przepracowania.
🌞
We wrześniu bierzemy głęboki oddech i uspokajamy się, bo widac metę. Niech sie dzieje, co chce, damy radę!
We wrześniu cieszę sie na nadchodzącą kreteńska cichą zimę i wrzucam na luz, bo juz wiem, ze sie dokulam. 

Dzisiaj znajomy przybiegł spanikowany czy mam komórkę do pracownika wypożyczalni XZ, bo auto jego znajomych padło w Akoumi. Szukam tego numeru i mowię, ze w sumie od Spili droga do Agia Galini już tylko opada, wiec na dobra sprawę mogą poprosić lokalsów o popchnięcie, wrzucić na luz i z górki na pazurki. 
Holender się tylko żachnął, przestępując z nogi na nogę, że zgłosić trzeba, pomóc, naprawić, rozwiązać!.. 
Jasne, ale i tak przede wszystkim wrzucamy na luz. Jak się kulać, to na greckim luzie :) 


No comments:

Post a Comment