Friday, June 29, 2012

emigracje, emo-kreacje

Rok temu polecialam do USA na slub przyjaciolki i poznalam jej ciocie,
od lat mieszkajaca w D.
Dokladnie w tym samym miescie, co Ingo.
Jestesmy teraz sasiadkami i wczoraj w koncu udalo nam sie spotkac.
W parkowej kawiarni,
nad sliwkowym ciastem z bita smietana i przy malej czarnej
opowiadalysmy sobie rozne historie.
Moje swieze obserwacje emigracyjnego niemowlecia
vs.  jej - mieszkajacej tutaj od ok. 30 lat.

Spomiedzy wielu ciekawych rzeczy, ktore opowiadala, utkwila mi odpowiedz na
kwestie emigracyjnych tesknot.
Rozkminialysmy temat z roznych punktow widzenia.
Z jednej strony moi ziomkowie czekaja,
kiedy mnie przyszpili tesknota za
domem, Polska, polskoscia, kiedy zamacham polska flaga, kiedy sie obraze na niemiecki ordnung...
szukam w sobie tych zwiastunow, przygladam sie wlasnym myslom i na razie echo, ale pol roku to nadal moze byc za wczesnie.
A z drugiej strony,
slysze czesto od moich niektorych wyemigrowanych krewniakow i niektorych powyprowadzanych hen daleko znajomych,
jak tesknia za Pl i chcieliby wrocic, byc tu znow, w kraju, w domu...
Ja im na to odpowiadam, ze jak przyjada,
niech sie wybiora zalatwic to i owo w urzedzie.
Szybko sie z tesknoty wylecza.
A oni na to,  ze to o ludzi chodzi,  tych niezastapionych przyjaciol, ten klimat...
Na to Ciocia Emigrantka odparla, ze te znajomosci,  ten "klimat"
ulega niesamowitemu zweryfikowaniu, kiedy taki egzotyczny podroznik wraca do kraju z powrotem. Wtedy juz dla "znajomych" nie zawsze jest tak atrakcyjny.

No tak, wtedy pryska mit wujka z walizka dolarow, czy cioci pachnacej Zagranica ...

Logiczne, zupelnie inaczej brzmi: -To moja znajoma, mieszka w Luksemburgu.
niz: -To moja znajoma, mieszka w Obornikach.

Nasze rozne doswiadczenia i rozbiezne historie stykaja sie za to idealnie w jednym punkcie:
czy po 30 latach, czy po kilku miesiacach - Polski krytykowac nie wolno!

Dopoki mieszkasz w Pl, mozesz krytykowac swoj grajdolek na okraglo, wzdluz i wszerz, religie, politykow, system i dziury w ulicach,
ale kiedy zabierasz walizki za granice i wpadasz do pl von Zeit zu Zeit, ooooj! wtedy juz nie wolno!
niby w zartach, niby na serio, z usmiechem i ironia, ktora maja zamaskowac systemy obronne :
-No, no, TERAZ to taka madra jestes! 
-Tak, tak, u WAS  to jest lepiej...


Ech :) Taka szczypta goryczy w emigracyjnym koktajlu zawsze sie zapodzieje.
Ale spotkanie z Ciocia Emigrantka :) nastroilo mnie na wskros pozytywnie.
Z niecierpliwoscia czekam na nastepne pogaduchy. 
A wieczorem Niemcy grali z Wlochami. Przegrali 2:1, a do tego Balotelli pokazal klate i bylo wesolo.

  






No comments:

Post a Comment