Monday, August 4, 2014

przypadek Amber

Amber poznalam w zeszlym roku. To byl jej trzeci sezon pracy w gastronomii na Krecie. Miala 22 lata. Czasem siedzialysmy wieczorem na winku i gadalysmy o zyciu. Byl taki wieczor, gdy pragnienie gasilysmy zimnymi browarami a na drugim brzegu zatoki plonely wzgorza. Obserwowalysmy jak zapada zmierzch, znika dym, a ogien podpala na pomaranczowo linie horyzontu.
Amber opowiedziala mi o swoim zyciu. Ta zielonooka, posagowa Slowianka, o buzi dziecka, z blond wlosami do pasa, zgrabna i ujmujaca moglaby by byc gwazda, lamaczka serc, krolowa zycia. Zamiast tego jest w niej cos peknietego, uszkodzonego, jakas czarna dziura, przez ktora zbacza z kursu, ktora sprawia, ze dokonuje zlych wyborow, zadaje sie z nieodpowiednimi facetami, ma pecha, rzuca sie na oslep na zbyt plytka wode, a na glebokiej chwyci sie predzej brzytwy niz tratwy.
Matka Amber zmarla gdy ta miala 14 lat. Zostala na gospodarstwie sama z ojcem i trojka starszych braci. Codziennie przed szkola musiala wstawac o 04:30 by szykowac facetom jedzenie i pomagac na roli. Po paru latach ojciec ponownie sie ozenil, byly jakies hocki klocki z macocha, ale w miare sie poukladalo. Amber za wszelka cene starala sie prysnac z gniazda. Przez jakas agencje znalazla sezonowa prace na Krecie cztery lata temu, miala wowczas 19 lat.
Ciezka praca, imprezy po pracy, wesole towarzystwo. Jak zawiazala sie z chlopakiem, to z najwiekszym hulaka w miasteczku. Jak szla na browara, to wracala do hotelu nad ranem, widywalam ja nieraz bladym switem w czasie porannego spaceru z psem, gdy Amber na autopilocie pokonywala zakrety. Szara cera, tluste wlosy, zaniedbane stopy, wieczny pol-kac,  melanz na calego.
Jak chciala zmienic prace, to zlozyla wypowiedzenie smsem wieczorem i z nowo poznanym facetem prysnela w zeszlym roku pod koniec sezonu do Niemiec.
Myslalam o niej nieraz, trzymalam za nia kciuki.

Spotkalam ja dzis. Znow jest na Krecie. Tym razem tylko na wakacje. W Niemczech nie zagrzala dlugo miejsca. Wrocila do siebie, poszukala jakiejs niewdziecznej roboty w call center, byleby wyrwac sie ze wsi. Nadal super zgrabna, nadal dlugie blond wlosy, choc na twarzy widac przejscia. Problem z zebami, nos jakby nosil slady zlamania, ten kontrast, ktory jest natchnieniem dla pisarzy.  Zestawiaja slodka buzie dziecka z glebokim, przejmujacym, posepnym spojrzeniem, ktore do niej wcale nie pasuje. 

Amber nie jest jedyna osoba, jaka znam z defektem autodestrukcji. Skad sie bierze w niektorych ten slepy ped w pulapke, na mielizne?

Wymienilysmy sie z Amber numerami, moze bedzie okazja znow pogadac przy winku.


1 comment:

  1. Witaj
    im dłużej czytam tego bloga tym bardziej mam ochotę do Was przyjechać....
    Twój post o Amber poruszył mnie do głębi może dlatego iz wiem, że taka autodestrukcja to często wynik nieodpowiednich programów z dzieciństwa .... człowiek idzie jak w dym, właśnie w problemy....
    Kretę trochę znam bo żyłam w Chanii 4 lata.
    Mam też pomysł na biznes ale o tym potem.
    Ciekawe jak idzie Twój biznes? Raczej w górę czy raczej srednio? Ja od 5 lat jestem weganką unikam glutenu i cukru. Prowadzę bar wegański w PL ale marzy mi się by wrócić na Kretę. Szukam osoby , która byłaby otwarta na współpracę w temacie zdrowego odżywiania i nie tylko.
    Zmiana sposobu odżywiania i podnoszenie świadomości ludzi jest moją miłością i życiową misją.
    Można z tego stworzyć biznes.
    Proszę o kontakt jeśli jesteś zainteresowana
    edytafest@gmail.com
    Mam na imię Edyta
    Pozdrawiam

    ReplyDelete