Monday, August 4, 2014

turystyka inwidualna vs biura podrozy


-Dzien dobry, kawa dla pana?
-Taaak, kawa z mlekiem i cukrem.
po chwili:
-Prosze bardzo, kawa. O! widze, ze prowadzi pan dziennik podrozy..
-Nie do konca. To moj notes, w ktorym notuje wszystkie problemy i niedociagniecia w hotelu i obsludze. Wie pani, zawsze sie cos znajdzie, warto sobie zanotowac, potem w biurze podrozy zawsze moge wynegocjowac jakis zwrot. Kiedys to byl taki syf, tyle zazalen nazbieralem, ze zwrocili mi 100% kosztow. I widzi pani -  mialem wakacje za darmo!

Czy bycie za siebie odpowiedzialnym w 100% redukuje ilosc mozliwych rozczarowan? 
Na to wyglada, gdy obserwuje turystow. Indywidualni podroznicy narzekaja mniej i sa bardziej usatysfakcjonowani niz turysci, ktorzy zakupili gotowe pakiety wycieczkowe w biurach. Tylko czy na pewno biura podrozy sa winne ubytkom w ogolnej satysfakcji na miejscu pobytu?? 
Najlatwiej zdac sie na kogos, odpuscic, oddac swoj los w czyjes rece, a potem ewentualna wine i rozczarowanie zwalic na druga osobe. Albo ponarzekac dla zasady - na kogos latwiej, niz na siebie. 
...
Mozna i tak. Jechac, by byc odkrywca i tropicielem problemow. 
By kolekcjonowac pieczolowicie i konsekwentnie wszystkie wtopy, wpadki, niedociagniecia, niczym najrzadsze okazy fauny i flory.  

No comments:

Post a Comment