Monday, December 17, 2012

ostatnie dni przedswiateczne

Koniec swiata, czy nie, fryzjer musi byc.
I dentysta.
I zakupy.
Banki, urzedy, sklepy, artykuly takie i siakie, by sie zaopatrzyc na kilka nastepnych miesiecy poza Polska jak np moj ulubiony naturalny krem, soczewki, artykuly biurowe...
Tia.. wizyta swiateczna w PL bedzie napieta niczym biodrowa przepaska grycanowa.
Znow zapowiada sie sajgon, zamiast chillowej przyjemnej wizyty,
babskich ploteczek, kawy z babcia.
Zamiast tego mam przed oczami wizje przebijania sie przez rozkopane miasto, zapchane tramwaje..
bo nie wiem, co wybrac-
autem w korkach, przez przebudowy
czy komunikacja publiczna.. jedno i drugie wzbudza strach
reise-fieber, x-mas fever...
a do tego packing, packing,
tu do Pl, a tu zaraz na poludnie,
czesc chowamy, czesc wywalamy,
Prezenty juz sa :)
e tam, bedzie gut.
na wariata, ale pozytywnie
i to najwazniejsze..
tylko ta ostatnia zadyszka,
uf.
moj personalny koniec swiata i czas przemian.

No comments:

Post a Comment