Sunday, December 23, 2012

tuz tuz, wigilia jutro juz

Dwa dni w swym starym miescie. Troche sprawunkow, urzedow, szopingow. Zapalenie krtani i miodowy Johnny Walker od ex-Dyrektorstwa, co by sie leczyc. Pare udanych meetingow, pare ploteczek, pare niespelnionych obietnic.
Spadl bialy puch i postanowil zmienic stan skupienia. Stopniec po czym znow zamarznac. Ja sapie i dycham jak stara parowozica. Mam oczywiscie kilka spostrzezen po przyjezdzie i kolejnym zestawieniu PL-DE. Ale zeby nie bylo - jechalam na zielonej fali, wszystko sie udalo zalatwic i odhaczyc. Trudno i bez sensu skomplikowanie, przyplacilam biegi przelajowe po mrozie awaria ukladu odpornosciowego, ale ok. Dalam rade.
Zupa cebulowa, czekoladowe ciasto, fotografowanie pierniczkow i aranzowanie lampek po katach. Musi byc :)

No comments:

Post a Comment