Saturday, March 17, 2012

cats R all right, czyli KRETA: fauna


 Prawdziwego fauna co prawda nie znalazlam  jak  dotad, ale  generalnie fauna na Krecie wystepuje  glownie w postaci kotow, psow, osiolkow, koz i owiec. Trzy ostatnie tworza podgrupe, ktora mozemy nazwac rowniez "souvlaki", "szaszlyki" lub "kebaby". Mi osobiscie podobaja sie Souvlaki, calkiem dzwieczna nazwa :)
Koty sa wszedzie i czasem mam wrazenie, ze to one rzadza okolica i ustalaja reguly.
Najczeciej czegos chca (do jedzenia) w mistrzowski sposob laczac zebractwo z pogarda  dla czlowieka. Sepia na potege, ale sprawiaja wrazenie, ze maja wszystko totalnie gdzies pod ogonem.
 Wiekszosc jest wielka i podpasiona i co ciekawe  wystepuja w roznych typach rasy -  ten tu obok,  potargany, smietnikowy ziomek,  przypominajacy wiecznie skrzywionego Oskara z Ulicy Sezamkowej,  wyglada jak norweski lesny,  co prawda podupadly i  zapuszczony, ale pokrywa wlosowa,  po ogon, imponujaca.
  Zadaniem kotow, poza zebractwem, jest  takze pieknie wpisywac  sie w krajobraz.  Nie wymaga to za wiele wysilku i  nie wyklucza jednoczesnego okazywania pogardy, w czym sie  absolutnie miluja.
 tu kot w typie blekitnego rosyjskiego, bez szmaragdowych oczu, wiem, wiem, nie przecietnie to on tez nie wyglada.
  Nakrapiane czarno-biale sa  najpopularniejsze. Laty tworza rozne sieroce lub calkiem zlowrogie kombinacje --> test Roschacha.
 Tu rzadki przypadek przylapania siersciuchow przy posilku.  Oczywiscie nie beda zajadaly lapczywie, tylko  dostojnie i powoli, mruzac oczy z pogarda i laska, ze "no dobra, ewentualnie zjemy, jak juz sie czlowieku tak okropnie starasz".
  ten maly byl calkiem zabawny, nie wyksztalcil  w sobie jeszcze typowo  doroslych zachowan.  Zero pozerstwa.
 nie wiedzial tylko , co ma ze soba zrobic, w gore, czy w dol?...
Koza  ta tu, to moja ulubiona.
Jak tak na mnie spojrzala,  to  tak mi sie glupio zrobilo, jak rzadko. 
Bez kociej pogardy,  za to z komicznym rozbawieniem, ze czegos tak zabawnie zdumiewajacego, jak  ja, to w zyciu nie widziala i co ja w ogole tu robie?..  Moze za duzo trawy. Zjadla.
 to slodkie malentstwo  bylo niesmiale i okropnie ciekawskie. Przylapane  tuz przed wieczorynka.
Pieski sa wyluzowane i najczesciej  dziwne. Pomieszane,  slodkie, czesto brzydactwa, ale autochtoni chwala, ze te kretenskie burki w cudowny sposob pozbawione sa agresji, kreca sie to tu to tam, uciekaja jak juz to z ciekawosci, nie rzucaja sie na ludzi, czy na powszechnie wystepujace stada owiec i koz. Moze cos w tym jest. Te  z  morderczymi zapedami obawiam sie, ze sa po prostu szybko  eliminowane.  
Te obok - kontunuuja starogreckie tradycje ars amandi, hahahaha!
 A tu przepis na szaszlyki.







Jedziesz, widzisz:  kozy, zatem gaz!
Maly lomot, a potem  bach do bagaznika i na grill!
Zartuje. Nikt ich tak nie krzywdzi.
Auta hamuja i czekaja do skutku.
 A te na luzaku kontunuuja swoje  wedrowki.
Owce to samo. A jak one cudnie becza. Z jakas taka pretensja, od ktorej ja nie moge przestac sie smiac. Jak ktos ma depresje, to powinien dostac  one-way ticket na Krete, na farme owiec.

Jak na razie moim Graalem, Godotem, czy  innym  wiecznym nieobecnym jest  syjamski kocur, okoliczny Krol Pogardy. Nie moge go jak dotad  zlapac w obiektyw. Skubany pojawia sie  jak raki, i tylko wtedy,  gdy nie mam niczego pod reka i wtedy maszeruje w te i nazad i lampi sie  na mnie swoimi  oszalamiajaco-blekitnymi slepiami. A jak siedze uzbrojona w aparat, albo  ide po niego - to on znika,  odchodzi (oczywiscie w sposob  majestatyczny). Ostatnio wszedl przez taras do pokoju, zajrzal,  czy go na pewno  widze, upewnil sie, ze nie mam aparatu, porozgladal  i znikl :/  Szczyt. Well, mam jeszcze troche czasu,  wierze, ze uda mi sie go nalezycie sfocic. Jest tu absolutnym misterem.

No comments:

Post a Comment