Friday, July 4, 2014

Co robic? Zapieprzac

Mamy takiego Bulgara we wsi, ktory mnie intryguje. 
Nie znam (jeszcze nie) jego historii, ale spotkanie go zawsze wywolouje usmiech. 
Blekitnooki, szpakowany i zawsze pogodny. Chwyta sie dorywczych prac, sprzata, zamiata, pracuje w marketach z doskoku, wieczorami brzdaka na gitarze po knajpkach i sprzedaje roze zakochanym parom. Czasami dystrybuuje po miasteczku wyhodowane w przydomowym ogrodku salaty, szczypiorki i inne zieleniny.
Chwyta sie tylu rzeczy, nie ma co liczyc nawet na umowy smieciowe, wszystko chwilowe i tymczasowe. Zawsze szuka czegos do roboty.
Moje polskie maruderstwo i wszczepiona narodowa martyrologia, ukryte gdzies gleboko, ale mimo to obecne, nie moga sie nadziwic; jak on smie byc takim optymista?!?
Jak w jego sytuacji mozna sie tak cieszyc?
-Hej, D., ty zawsze taki radosny, powiedz mi co bierzesz, bo chcialabym to samo.
On znalazl cos innego niz Deprim czy Xanax, on wie cos wiecej i rozumuje inaczej niz wiekszosc. Moze kiedys sie podzieli sekretem. 

*Czasami D. wywoluje poblazliwy usmiech u niektorych Grekow - oni go na pewno nie rozumieja. Siedza tacy, nieraz typowe pasibrzuchy, sacza slodzone neski spienione, rozkladaja rece, czekajac na robote i zadaja slynne Ti na kano? Co robic? 

No comments:

Post a Comment