Friday, November 23, 2012

Niemcy nabijaja sie z Polakow? To albo nie jestem Polka, albo poznalam nie tych Niemcow

Dawno nie przeczytalam tak bezsensownego artykulu, skleconego bez ladu i skladu, ale z sensacyjnym tytulem za to. Z niczym takim opisanym ponizej sie nie spotkalam, moze znam nie tych Niemcow. Prasowka poranna przywitala mnie dzis miedzy innymi takim newsem:
Niemcy nabijają się z Polaków. Dlaczego nas nie lubią?
- Jeszcze sporo wody w Odrze upłynie, nim Niemcy zmienią sposób postrzegania Polaków. Niechęć do nas najbardziej zauważalna jest na pograniczu - uważa prof. Andrzej Sakson, socjolog specjalizujący się w badaniu stosunków polsko-niemieckich. W czwartek wygłosił wykład na ten temat w Collegium Civitas Uniwersytetu Opolskiego.
"Czym różni się polskie wesele od pogrzebu? Tym, że na tym drugim jeden z uczestników nie jest pijany", "Dlaczego Polacy nie korzystają z książek kucharskich? Bo każdy przepis zaczyna się od słów: weź czysty garnek", "Jak najszybciej wygonić Polaka z wanny? Wrzucić do niej mydło", "Dlaczego Polacy nie używają lodu w kostkach? Bo nie znają przepisu" - to najnowsze dowcipy, jakie w niemieckiej sieci można znaleźć o Polakach. Dla pocieszenia można dodać, że Niemcy lubią się też pośmiać z Francuzów. Z Żydów śmiać się nie mogą, a Rosjan się boją. - Te dowcipy to stygmatyzacja Polaków, którzy cały czas coś kradną biednym, dzielnym Niemcom - uważa prof. Sakson i dodaje, że niemieckie stereotypy Polski i Polaków ukształtowały się na kilku płaszczyznach.

Niemcy z pogranicza nie lubią nas najbardziej

Pierwsza to mit wyższości niemieckiej cywilizacji nad wschodnimi - Polska jako kraj niegospodarny (niem. polnische Wirtschaft), druga to przekonanie, że Polacy stoją za wszystkimi kradzieżami w Niemczech (słynne niemieckie porzekadło - jedź do Polski, twój samochód już tam jest), trzecia to sytuacja na pograniczu. - Mieszkają tam Niemcy, którzy zostali wysiedleni z Polski. Zostali w pobliżu granicy, bo władze liczyły, że sytuacja szybko się zmieni i będą mogli wrócić do Polski. Tak się jednak nie stało. Niechęć Niemców dodatkowo podburzają partie skrajnie prawicowe. To odzwierciedla się w badaniach. Skala dystansu społecznego, zwłaszcza na pograniczu, jest ogromna - opowiada profesor.

I tak, 92 proc. mieszkańców Goerlitz zapytanych o to, czy zna jakiegoś Polaka ze Zgorzelca, odpowiada przecząco. Tylko 30 proc. wyobraża sobie, że Polak mógłby być ich współpracownikiem (w badaniach ogólnoniemieckich 50 proc. było na "tak"), 44 proc. zgadza się mieć sąsiada Polaka (w badaniach ogólnokrajowych "za" jest 80 proc. pytanych). Nieliczni mieszkańcy Goerlitz (tylko 21 proc.) zgodziliby się, by Polak był ich członkiem rodziny (tendencja ogólnoniemiecka to 75 proc.).

- Gdy pojawił się pomysł, by tramwaj z Frankfurtu nad Odrą dojeżdżał do Słubic, aż 72 proc. mieszkańców Frankfurtu nie zgodziło się na to w referendum. Mimo że były na to unijne pieniądze - wspomina prof. Sakson.

Profesor opowiada, że w Niemczech bardzo rzadko przeprowadza się badania socjologiczne na temat postrzegania Polaków. Ostatnie badanie wykazało, że 50 proc. Niemców nie ma wyobrażenia o Polsce albo ich to nie interesuje. W 2000 roku Polska była na ostatnim z 26 miejsc najbardziej sympatycznych krajów Europy. Prowadzi cały czas w odwrotnym sondażu.

Chcą uznania wojennych krzywd

Niemcy zapytani o to, jaki jest przeciętny Polak, odpowiadają najczęściej: religijny, zacofany, nieuczciwy. Dopiero potem: życzliwy, kreatywny, przedsiębiorczy. Co czwarty Niemiec uważa także, że najlepszym sposobem na polsko-niemieckie pojednanie byłoby uznanie przez Polskę krzywd Niemców, które ponieśli w czasie i po II wojnie światowej. A to dla Polaków jest nie do przyjęcia.

- Kiedyś w Polsce mówiono "Jak świat światem, Polak z Niemcem nigdy nie będzie bratem". Takie podejście do Niemców bardzo się zmieniło. Polacy nie mieliby nic przeciwko temu, by mieć niemieckiego sąsiada, nie opowiadają też kawałów o Niemcach. Wyjątkiem jest prof. Dorota Simonides, którą zaproszono do niemieckiej telewizji publicznej ARD. Na wstępie prowadząca rozmowę stwierdziła, że opowie zdanie o Polaku złożone z 8 słów, które będzie zawierało 4 kłamstwa. Brzmiało tak "uczciwy Polak jedzie trzeźwy do pracy własnym samochodem". Pani profesor nie straciła rezonu i spokojnie odpowiedziała "W Polsce, jak zbliża się Wigilia, kupujemy karpie. Gdy trzeba je zabić, prosimy Niemców, bo wy w tym macie większe doświadczenie" - wspomina Sakson.

Jednak idzie ku lepszemu?

Profesor jest zdania, że stereotyp polnische Wirtschaft powoli zmierza do lamusa, bo Polska pokazuje, że potrafi się rozwijać. Choć nadal za największych złodziei samochodów za zachodnią granicą kraju uważa się Polaków, którzy co jakiś czas sami zdają się to potwierdzać.

- Choćby ta ostatnia sprawa z ukradzionym samochodem, którzy przewoził trumny. Wcześniej Polacy ukradli auto ministra spraw zagranicznych Joschke Fischera. To tylko utwierdza Niemców w przekonaniu, że powinni być w stosunku do nas podejrzliwi - wylicza.

Na pocieszenie dodaje, że w budowaniu pozytywnego wizerunku Polaków w Niemczech pomagają specjaliści: hydraulicy, sprzątaczki, budowlańcy, inżynierowie i lekarze, którzy wykonują tam kawał świetnej roboty. - Ale i tak sporo wody w Odrze musi upłynąć, by Niemcy zmienili o nas zdanie - kwituje Sakson.
  
Artykul powinien byc jasno zawezony do rejonu pogranicza, albo wyraznie podkreslic wybiorczosc postaw. Ech. rece opadaja. Z tresci mozna wyczytac, ze gdzies tam kryje sie trzezwe spojrzenie: "... bo Polska pokazuje, że potrafi się rozwijać." ale czy wiekszosci czytelnikow bedzie sie chcialo wnikliwie do tego dojsc? Ze najczesciej sami pracujemy na swoja opinie?

A to: "W 2000 roku Polska była na ostatnim z 26 miejsc najbardziej sympatycznych krajów Europy."??  Wiekszosc  Polakow, ktorzy mieli w jakikolwiek sposob do czynienia z zalatwianiem codziennych spraw za granica (nie mowie o turystach!)  podpisze sie pod tym sondazem obiema rekoma. 
Tylko pomyslcie: Urzedy? Kupowanie biletow na dworcach? Zwroty? Reklamacje? Naciaganie w taksowkach? Sasiedzkie pyskowki? Kurwowanie na okolo? Agresywni zule? Zasmiecanie publicznych przestrzeni? Srajace wszedzie psy? - sorry, sama umieszczam polskie realia w tym rankingu na ostatniej pozycji. Przerabialam w mniejszym lub wiekszym stopniu "codzienne sprawy" w Niemczech, Grecji i USA. Oczywiscie, sa tendencje i wyjatki, sa lepsze i gorsze dzielnice, jak wszedzie, zawsze mozna trafic na mniej lub bardziej uprzejma osobe, ale generalnie to slabo robi mi sie, jak mam we wlasnym kraju isc cos "zalatwic".  W Grecji maja  rozpizdziel porownywalny z polskim, jesli chodzi o biurokracje, urzedy i zalatwianie roznych spraw, ale koniec koncow oni sa SYMPATYCZNI !!!! zawsze poczestuja usmiechem. I nawet najwiekszy syf jakos staje sie znosny. 
Moze wiecej artykulow nt. "jak poprawic wizerunek Polski na europejskiej arenie" ?? 
Albo po prostu skupmy sie na sobiei na tym , co nalezy poprawic, a nie na wiecznym analizowaniu JAK WIDZA NAS INNI

No comments:

Post a Comment