Friday, November 16, 2012

niemiecki szok poporodowy (popodrozowy)

Z porodowymi opowiesciami i metaforami jestem na biezaco, ze wzgledu na obradzajace pociechami wokol przyjaciolki i znajome. Wiec dla zobrazowania mojego obecnego samopoczucia najlepiej pasuje ponizszy opis:
Mowi sie, ze dla dziecka to szok potworny wydostac sie na zimny, kolorowy, halasliwy swiat z zacisznych glebin ciazowego schronienia, cieplych, przytlumionych i ...cichych. Wiec mozna sobie wyobrazic jakim szokiem jest przeskok z pelnego bodzcow, halasow i kolorow cieplego, ba! goracego srodowiska  Grecji prosto w mglisto-szare, zimne, wrecz lodowato-wilgotne, zamarle w jesiennej stagnacji Niemcy.  Brrr.
Czas pracy przy biurku. Papierologii, researchu netowego, podsumowan i rozplanowan. Dobry taki czas, potrzebne wyciszenie, ale lamie mnie wpol, jak zerkam za okno. Przyjaciolka w Monachium pisze, ze u niej sloneczko, przyjemnie wyjsc z chaty. Coz, ciezko mi sie wykazac zrozumieniem.

Tak mysle sobie i tlumacze - to w sumie zdrowe, po 2 miesiacach niezwykle intensywnego dzialania, gdzie w terenie, w czasie treningow, podrozy, w biurze, kawiarniach, samochodzie i na spotkaniach spedzilismy po 12-14h/dobe, teraz - chill. Tak tak, trzeba sobie tlumaczyc.
Na wiosne znow cisniemy na poludnie. Sprawiedliwosci mej stanie sie zadosc.

BTW - obczailam tez zajebista roznice miedzy:
zdrowa ciekawoscia i plotkarstwem a niezdrowym wszedobylstwem.
Pisalam wczesniej o Stasiu, naszym incognito-kryptonimo sasiedzie, jak to udaje, ze sprzata, kosi, przycina akurat w tym miejscu ogrodu, gdzie ma widok na nas. Spoziera zza firanki albo udaje, ze przechodzi i wcale nie widzi. Nigdy bezposrednio sie nie zwroci: O, siemano, sasiedzie, nowa sasiadka, a co tam? a skad? a dawno was nie widzialem.. Tylko obczaja zza krzaka.

W naszej rozkosznej Agia Galini trafilam na inny typ wscibkich ziomkow:
A co tam? a skad jestes? a co powiesz? ja jestem taka i siaka, a moje dzieci to tamto i owamto....a gdzie bylas? a dokad zmierzasz?..A chodzno na kawe!..

Sorry, jestem zdecydowanie zwolenniczka pytan na twarz, te zbyt delikatne mozna pominac i zbyc, ale przynajmniej masz opcje cos o sobie powiedziec i poznac druga osobe, nie grasz w niemym filmie, gdzie sasiad sobie sam dopowiada dialogi. To takie troche chore. Taki typowy niemy voyeryzm i "dyskretna ciekawosc" zalatuja mi wszystkimi fritzlami, pedofilami, dramatami wasniewskiej i akcjami jak z Funny Games, kojarza sie z wszystkimi schizofrenicznymi akcjami za zamknietymi drzwiami. Eee, osobny temat.

Tiaaa... o Agia Galini mozna ksiazke napisac albo i film nakrecic. (tesknota dopada..)
Multiplex (ja to wymyslilam o A.G.) intryguje i czaruje kontrastami:
mieszanka typowej wioskowej mentalnosci i turystycznej oazy, 
gdzie wiekszosc chocby lamanym, ale obcym jezykiem, potrafi sie porozumiec, 
a wyksztalceni, swiatowi hotelarze ramie w ramie potrafia zlopac raki z goralami, mysliwymi i rybakami. 
Wielkomiejskie kontrasty (majatkowe, mentalnosciowe i klasowe)  skupiaja sie w kilkusetosobowej Agia Galini niczym w soczewce. Nie przeskoczysz tego, co nie pasuje, tego, kto wkurwia - nie da rady omijac szerokim lukiem, czy skreslic na zawsze. Nie da sie, jestesmy jak na laboratoryjnym szkielku. I juz niedlugo bede miala okazje przyjrzec sie temu o wiele lepiej :)...

No comments:

Post a Comment