Thursday, October 6, 2016

Stary dom i życzenie samotności

Jest w pewnej kreteńskiej mieścinie piękny, stary dom. Kamienny, wciśnięty w zbocze, z tarasowym ogrodem. Ukryty od zgiełku wioski, z figą, oliwka, otoczony kwitnacymi krzewami. Brzmi sielsko? 
(nie zachowały sie żadne foty w telefonie, poza tą z Yogi-tea)

Jego właściciele chcą go okazyjnie sprzedać, wiek i stan zdrowia nie pozwala im na co-kilkumiesięczne podróże Niemcy-Kreta. Komu romantyczny, stuletni dom na Krecie?

My zauroczylismy sie tym domem. W pierwszym momencie. Wynajęliśmy go i tak, jak nie lubie sie poddawać, po kilku miesiącach wyniosłam się precz, bo romantyzmu (tfu! Reumatyzmu miałam po dziurki w nosie). 
Jesli ktoś lubi myślec, że domy mają dusze i mogą lubić lub nie swoich lokatorów, tak ta szopa zdecydowanie chce sie rozpaść w samotności i kompletnie nie współpracuje, psuje się, pęka, rozpada i wybucha wszystko, co tylko moze sie zepsuć, pęknąć i pierdalnąć, a także wszystko, co nowe czy swieżo naprawione. Dom nie poddał sie malowaniu, przy pierwszym deszczu pozaciekał, jak sie dało. Itd, z łazienka, bojlerem, drzwiami, kuchnia...

Żona siedzi w Niemczech, mąż tu samotnie usiłuje ogarnąć temat chaty a sprawy komplikują sie coraz bardziej. Dom został kupiony 20 lat temu po nielegalnych przeróbkach, dobudówka, której oficjalnie nie ma, w planie zagospodarowania stoi na publicznej drodze.
Ta zabawna grecka samowolka (jak sie nie da, jak się da?!?) sprzed kilku dekad jednak wypłynęła na światło dzienne. Jakaś sprawa (sądowa? Urzędowa?) w toku. Dom jest niesprzedawalny przez kilka kolejnych lat. 
Chce wykończyć swoich obecnych właścicieli a potem, jako skomplikowana sprawa spadkowa z Archiwum X, rozpaść się spokojnie w pomroce dziejów, a nie spełniać czyjeś marzenia. 
Pod tym względem to nie jest typowe domostwo spragnione lokatorów, porządku, zycia... Podobnie jak właściciel nie jest typowym Niemcem. Gruby, schorowany, niezorganizowany, niesłowny, spóźnialski bałaganiarz jest zaprzeczeniem wszystkich cech, które u Niemców zarówno podziwiamy, jak i nas irytują. 
To jedna z tych biednych osób, którym chce sie pomóc, dać palca, a zostanie sie wessanym przez czarna dziurę. Ten pan wchodzi w ścisłe interakcje z metaforami: stajnia Augiasza, syzyfowa prace, niedźwiedzia przysługa, 

Czemu o nim piszę dzis? Bo stary Niemiec wylądował w szpitalu. Smutno mi, współczuję mu tej samotności, w której tkwi, jak sie jednak okazuje, na własne życzenie. sąsiedzi wezwali pogotowie, ale nikt juz nie czuł sie na tyle zaprzyjaźniony, by mu towarzyszyć w drodze do szpitala. 
Nie wiadomo, czy facet jest tak gruby, bo bo to wynik chorób i leków, czy tez wszystkie dolegliwości wynikają z obżarstwa, monstrualnej tuszy i zaniedbania.. Nie jest lubiany, nie ma bliższych znajomych. Nikt mu źle nie życzy, ale unika się go jak zarazy. 
Czemu spędza lato samotnie w zapuszczonym domu, w obcym kraju, w upalnym klimacie, schorowany i zdany na łaskę przypadkowych ludzi? Żona w Niemczech, jakaś inna rodzina tez chyba musi byc. Facet ma pecha, zraża do siebie ludzi, przyciąga syf. 
Jaki dom, taki właściciel. Niechciany, skomplikowany, problematyczny. 
// 
Facet żyje. Wrócił ze szpitala po 2 dniach. 
Dziś wieczor widziany w barze. 

No comments:

Post a Comment